Poproszę o coś bardziej pozytywnego niż tropy naszych! Wszak nie kopie się leżących w śniegu. - Przykłady solidnej, wysprzątanej i starannie poukładanej Wiosny mogą być.
Zgadzam się z przedmówcą. Nie po to człowiek wysyła Nieogara do Berlina, coby krzywe domofony fotografował, bo tego u nas ci dostatek, jak i napisów o wiadomej treści. Niech no Nieogar spróbuje uwiecznić jakiś analogiczny przykład buntu językowego w języku tubylców - życzę powodzenia! I niech nasiąka duchem pruskim (ale nie eterem! ;)
Cóż na to poradzę, że ta strona pruskiej rzeczywistości pierwsza wpadła mi w oko. A poza tym tu jest szaro straszliwie i Heimweh doskwiera. Nieogar poza tym ma prawo być nieco przewrotnym. Publiczność spodziewała się Bramy Brandenburskiej i Bundestagu, a ma co zwykle :P A wiosnę, owszem, zajumali nam Niemcy. Wypuszczają ją raz na jakiś czas do południa na spacer, śnieg jeszcze leży, ale kwiatki kwitną całymi połaciami. Ptaki ćwierkają mi za oknem jak wściekłe. Duchem nasiąkam, zlokalizowałam już wszystkie biblioteki :> A Unter den Linden nie istnieje, metro budują. Chyba im się nudzi... Połączyli już Hauptbanhof z Bramą Brandenburską, żeby posłowie mieli wygodny dojazd do firmy :P Linia ma 1,8 km...
Publiczność Bramę Brandenburską widziała już w czasach, gdy można ją było obejrzeć z jednej jedynie słusznej NRD-owskiej strony, w związku z tym gdy przybyła nieco później do Berlina i zamieszkała na Zachodzie, specjalnie S-bahną przejechała na Wschód, by przejść ją od tamtej nostalgicznie zachowanej w pamięci strony. Reichstag też widziała, a nawet była wielokrotnie w środku, bo lubi widoki z góry, zwłaszcza gdy można na nią wjechać windą ;) Publiczność nawet wy-prze-siadała się na Hauptbahnhofie! Publicznośc pożąda więc nowej strawy dla oczu!!!
Ale tu nie ma co fotografować. Wszystko takie nowiutkie i czyściutkie albo w budowie. Ruiny widziałam jak do tej pory jedne ze Szprewy (zabrali Erasmusów na wycieczkę statkiem), tak się wzruszyłam, że nie sięgnęłam po aparat zgrabiałymi palcami.
Gustuję raczej w widokach turpistycznych. Łódź, walące się rudery lub domy do rozbiórki, to jest to :) Jak jest zbyt czysto i bogato, to chłopskie dzieci z Kongresówki się gubią ;)
Mnie się podobają takie kwiatki i chcę je nadal oglądać. Są one dla mnie niczym flaga zatknięta na na Mount Blanc, jak dwa nagie miecze, jak bigos i flaki :) Pozdrawiam :)
"Raz w Monachium w cichej piwiarni Konsumowałem kiszkę i krem Wszedł policjant i pierwsze słowa do Mnie skierował i Usłyszałem hasło: Gib mir kaszanka Der schab ist hundert Jahre alt! Duma mnie rozpierała, że Taki zasięg, akcja ma." Kabaret Otto, Zasmażka
Poproszę o coś bardziej pozytywnego niż tropy naszych! Wszak nie kopie się leżących w śniegu.
OdpowiedzUsuń- Przykłady solidnej, wysprzątanej i starannie poukładanej Wiosny mogą być.
Zgadzam się z przedmówcą. Nie po to człowiek wysyła Nieogara do Berlina, coby krzywe domofony fotografował, bo tego u nas ci dostatek, jak i napisów o wiadomej treści. Niech no Nieogar spróbuje uwiecznić jakiś analogiczny przykład buntu językowego w języku tubylców - życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńI niech nasiąka duchem pruskim (ale nie eterem! ;)
Cóż na to poradzę, że ta strona pruskiej rzeczywistości pierwsza wpadła mi w oko. A poza tym tu jest szaro straszliwie i Heimweh doskwiera. Nieogar poza tym ma prawo być nieco przewrotnym. Publiczność spodziewała się Bramy Brandenburskiej i Bundestagu, a ma co zwykle :P
OdpowiedzUsuńA wiosnę, owszem, zajumali nam Niemcy. Wypuszczają ją raz na jakiś czas do południa na spacer, śnieg jeszcze leży, ale kwiatki kwitną całymi połaciami. Ptaki ćwierkają mi za oknem jak wściekłe.
Duchem nasiąkam, zlokalizowałam już wszystkie biblioteki :>
A Unter den Linden nie istnieje, metro budują. Chyba im się nudzi... Połączyli już Hauptbanhof z Bramą Brandenburską, żeby posłowie mieli wygodny dojazd do firmy :P Linia ma 1,8 km...
Publiczność Bramę Brandenburską widziała już w czasach, gdy można ją było obejrzeć z jednej jedynie słusznej NRD-owskiej strony, w związku z tym gdy przybyła nieco później do Berlina i zamieszkała na Zachodzie, specjalnie S-bahną przejechała na Wschód, by przejść ją od tamtej nostalgicznie zachowanej w pamięci strony. Reichstag też widziała, a nawet była wielokrotnie w środku, bo lubi widoki z góry, zwłaszcza gdy można na nią wjechać windą ;) Publiczność nawet wy-prze-siadała się na Hauptbahnhofie! Publicznośc pożąda więc nowej strawy dla oczu!!!
OdpowiedzUsuńLokalizacja bibliotek to niewątpliwy sukces! ;)
Ale tu nie ma co fotografować. Wszystko takie nowiutkie i czyściutkie albo w budowie. Ruiny widziałam jak do tej pory jedne ze Szprewy (zabrali Erasmusów na wycieczkę statkiem), tak się wzruszyłam, że nie sięgnęłam po aparat zgrabiałymi palcami.
OdpowiedzUsuńEkhm, ruiny......
OdpowiedzUsuńJednak prawdą jest, że podróże kształcą... ;)
Gustuję raczej w widokach turpistycznych. Łódź, walące się rudery lub domy do rozbiórki, to jest to :) Jak jest zbyt czysto i bogato, to chłopskie dzieci z Kongresówki się gubią ;)
OdpowiedzUsuńMnie się podobają takie kwiatki i chcę je nadal oglądać. Są one dla mnie niczym
OdpowiedzUsuńflaga zatknięta na na Mount Blanc, jak dwa nagie miecze, jak bigos i flaki :)
Pozdrawiam :)
"Raz w Monachium w cichej piwiarni
OdpowiedzUsuńKonsumowałem kiszkę i krem
Wszedł policjant i pierwsze słowa do
Mnie skierował i
Usłyszałem hasło:
Gib mir kaszanka
Der schab ist hundert Jahre alt!
Duma mnie rozpierała, że
Taki zasięg, akcja ma."
Kabaret Otto, Zasmażka