czwartek, 30 października 2014

Instytut usuwania owłosienia

u kobiet, reklama:

"Gazeta Toruńska" 1905, R. 41 nr 122, s. 4.

A szukałam właścicieli Bydgoskiej 50/52 i tu takie coś...

niedziela, 19 października 2014

Oda do nicości...

Tydzień temu odbyliśmy kontrolny spacer, żeby ponadzorować proces wyburzania. W międzyczasie:
Z Kilińskiego 3 wyprowadził się właśnie ostatni lokator. Trochę nie rozumiem właściciela - niby chce odbudować, jakiś hotel tworzyć w pruskim murze, a nie był w stanie uratować tego budynku? Przykład ze Stromej 5, o którym pisał sąsiad z Piątej strony, pokazuje, że da się z chałupy do rozbiórki zrobić cacko za stosunkowo niewielkie pieniądze. Ostatni lokator potwornie się bał, że będzie z tego artykuł w "Nowościach" i że właściciel będzie miał wąty. Wprosiłam się zatem do środka tylko-aż ja. Stan budynku jest fatalny. Cegły do przemurowania, spoin miejscami absolutnie brak. Podwórko można oglądać przez dziury w ścianach.

Stroma 5 wyglądała podobnie, jeśli nie gorzej, gdy ją kupował obecny właściciel. Okna wybite, zasłonięte dyktami, w murze szpary, jak i tu. Ale dało się.  Zdjęcie zajumane ze strony Bydgoskiego Przedmieścia.
Jakby ktoś reflektował znajduje się tam również kawalerka na wynajem :)

A Kilińskiego 3, chociaż posiada resztki po tabliczce towarzystwa ubezpieczeniowego nie ma bezpiecznej przyszłości...


















Podgórna 9 zeszła również do gruntu. Zdjęć, niestety nie mam
Czarlińskiego 24 - do gruntu.









Ciao... Właścicielom kij w oko.




wtorek, 14 października 2014

Program wyborczy Michała Zaleskiego z 2010 i jego realizacja, a raczej jej brak....

Prezydent Michał Zaleski chwali się tym, że wprowadził program rewitalizacji na Starówce, tak jak zapowiadał w poprzedniej kampanii wyborczej. Nie wiem czy wiadomo Panu Prezydentowi, że nieładnie jest kłamać. Remontowanie ulic i kamienic nie oznacza rewitalizacji. Rewitalizacja to przywrócenie do życia, tymczasem na Starówce jesienią 2013 roku było prawie 40 pustych kamienic. W chwili obecnej wystarczy rzucić okiem na ulicę Chełmińską, gdzie połowa kamienic składa się z lokali usługowych na parterach i pustych pięter u góry. Niektóre, jak Chełmińska 9 straszą siatkami i odpadającym tynkiem. Na Starówce za to roi się od starych dobrze mi znanych meneli, których poznałam rozdając ulotki. Jest też wielu nowych, którzy za dnia potrafią wyrwać parapet piwniczny, by zanieść go do skupu złomu. Nie powstał program pracy z tymi ludźmi, wyciągania ich z dna społecznego. Nie słyszałam o streetworkerach, za to punkt, w którym osoby niemajętne mogły otrzymać pomoc w postaci żywności zmienia się obecnie w Muzeum Piernika. Już nawet dobrze mi znane „dzieci starówki”, które kradły od nas ulotki i rozdawały je dla zabawy, dorosły i uciekły z tego miejsca. Miasto za to sprzedaje. Sprzedało XIX-wieczny magazyn i zezwoliło deweloperowi na zabudowanie go koszmarnym apartamentowcem dla milionerów.
Rewitalizacja polega na czymś innym! Za granicą oddaje się mieszkania ludziom – za bezcen, po to by tworząc wspólnoty mogli sami zarządzać i prowadzić remonty. Miasto Toruń nie wierzy ludziom, dla ich dobra wysiedla ich do getta na Olsztyńskiej, gdzie spotyka ich brud, zniszczenia, a czasem i śmierć z rąk współosiedlonych.


Lepiej jest sprzedać prywatnemu przedsiębiorcy, który obieca góry- lofty, centra handlowe, boom ekonomiczny, ale jak nie raz pokazują toruńskie przykłady – przeinwestuje się, przeliczy i nie zrealizuje obietnic. Nie ma, na szczęście centrum handlowego koło rynku „na Nowickiego” jak mówi się w moich stronach, nie dzieje się nic w Starym Browarze, Tormięs odszedł w niepamięć. Gruzy wielkich inwestycji powinny jednak czegoś naszych włodarzy nauczyć. Nie nauczyły.
 Dalej chce się wielkopowierzchniowych, błyszczących, wielkich budynków, śni się o „szklanych domach”, podczas gdy dla większości mieszkańców marzeniem pozostaje mały domek z ogródkiem lub mieszkanie i działka za miastem.
W Łodzi, obskurnej, fabrykanckiej Łodzi dzieje się Mia100kamienic. Program zakłada nie tylko remonty, ale też zasiedlanie tych budynków ludźmi, którzy nie zniszczą budynków tak szybko. Najlepsi studenci, z wysoką średnią, aktywni, z pozytywną opinią rektora mogą wynająć mieszkanie jako stypendium za 10 zł za metr kwadratowy. To oznacza, że za 15 metrów pokoju zapłacą 150 zł + rachunki. Spróbujcie znaleźć taką ofertę w Toruniu, który podobno jest miastem tanim... Ktoś powie, że studenci to wykształciuchy, inny, że ciągle imprezują. Pokażcie jednak mi studenta z wysoką średnią, osiągnięciami naukowymi, aktywnego społecznie, który jeszcze ma czas na imprezy, po których wykręci kran w mieszkaniu, wyrwie kable ze ścian i sprzeda na skupie złomu. A deskami napali w piecu...


Miały powstać szkoły i przedszkola na Stawkach i Podgórzu. Postulat ten jest niezrealizowany. Stowarzyszenie Stawki niemal bezskutecznie apeluje o szkołę ponadgimnazjalną w tej części Torunia. Otóż, bęc zmiana, Wyższa Szkoła Filologii Hebrajskiej zakłada liceum – wspomagana zresztą przez biznezmena, który swego czasu był kierowcą bonanzy. Dla niekumatych – bonanza.
Fot. Piąta strona świata.

Na Podgórzu tymczasem nie dzieje się nic z inicjatywy Urzędu Miasta, co mogłoby pomóc realnie mieszkańcom (poza nowym mostem, ale bez obaw – niedługo zamkną stary- będzie po staremu). Wystarczy prosty przykład – od pół roku czekam na jeden stojak rowerowy przy Idzikowskiego. Czekam i chyba sama taki postawię. Ojciec ma spawarkę, zrobi się. Chwilowo przykręcam rower do tablicy ogłoszeń Rady Okręgu. Zbudowano targowisko – super, tylko zamiast dać na otwarcie „wolniznę”, by zachęcić handlujących (co było szlachetnym starym prawem dzierżącego, by dać dzierżawcy czas na rozkręcenie biznesu), od razu próbuje się wyciągnąć z niego jak najwięcej. Bo inwestycja zadaszona, zalana betonem. A wystarczyłoby trochę teren utwardzić, ogrodzić i dać kosze na śmieci. Wolny handel ma to do siebie, że jest wolny i nie lubi ograniczeń, za które w doadatku jeszcze musi płacić. Nic dziwnego, że targowisko świeci pustkami.

Przedstawię cytat z 2010 roku:
Przedstawiciele "Czasu Gospodarzy" chcą również walczyć z wykluczeniem społecznym oraz dyskryminacją osób niepełnosprawnych. Aktywizacji tych środowisk ma służyć Zespół Usług Socjalnych. Projekt ten zakłada pomoc terapeutyczną oraz akcje integracyjne. W programie znalazły się również zmiany w mieszkalnictwie socjalnym. „Będą pozyskiwane mieszkania socjalne w różnych częściach miasta. To ma na celu rozproszenie środowisk patologicznych”.
Noclegownia przy Kościuszki nie istnieje. Żule palą co się da, kryją się po zakamarkach, żebrzą, rozpierzchli się po okolicy i pilnują narożników. Mamy getto na Olsztyńskiej, kolejne powstały na ul. Andersa. Jedyne, co pozytywnego widzę w nieruchomościach administrowanych przez ZGM, to powolny wykup mieszkań przez lokatorów i zawiązywanie się wspólnot, które dbają o swoje. Niestety, słynny przykład z Bartkiewiczówny pokazuje, że miasto takie pozytywne chęci ma w nosie. Przykład ten zresztą umożliwił nam poznanie prawdziwej twarzy Prezydenta. Prezydenta kłamczucha, który twierdził, że chce w cudzym de facto domu zorganizować dom dziecka. Nie widzę chęci ze strony Prezydenta, żeby z dziećmi gorszego Boga coś zrobić. Choćby – zadbać o nich na tyle, by chcieli głosować w ogóle, a jeśli już to na niego. Na zapytanie, czy na Bydgoskim Przedmieściu nie można by otworzyć jakiejś placówki kulturalnej dla dzieci, odpowiedział, że nie powstanie, nie ma szans, a dzieci z Bydgoskiego mają chodzić do Dworu Artusa i innych na Starówce. Uroczo niekonsekwentnie chciał zwinąć później Dom Harcerza. Pięknie, prawda? I tak Dom Harcerza zniknie. Jeśli Gospodarz tak postanowił, to tak będzie.
A wiecie, co to jest „Zespół Usług Socjalnych”? Słyszał ktoś? Otóż są to budynki dla bezdomnych i eksmitowanych rodzin. Pięknie, prawda? Nikt nie powie, że ZUS nie powstał, ale czy spełnia swoją funkcję?

Świetny pomysł, prawda?

Wiecie, czego za ostatniej kadencji w Toruniu przybyło najwięcej? Metrów wylanego asfaltu, betonu i osiedli zamkniętych. Wystarczy przejść się po Toruniu, żeby zobaczyć, jak biedniejsi są odpychani przez tych, co mogliby móc i mogliby chcieć. Grodzą się, tworzą place zabaw dla „swoich” dzieci, zabraniają wpuszczać tam „hałastrę” i „element” z ulicy.
Mieszkałam kiedyś w wielkim mieszkaniu przy ul. Chodkiewicza. Właścicielka, pani profesorowa na okres wynajmu zobowiązała nas, żebyśmy pilnowali, aby „element” z osiedla nie wchodził na teren budynku, gdzie znajdował się jedyny na ulicy placyk zabaw. Czuję wstręt do siebie, że to robiłam. Też bym była wściekła, gdyby ktoś kurczył „moją” przestrzeń. Dzieci z „pruskich murów” bawią sie w zakolu ul. Chodkiewicza i Podgórnej, bo nie jeżdżą tam samochody. Już niedługo. Miejska Pracownia Urbanistyczna wie lepiej, co dla mieszkańców najlepsze i zlikwiduje im za moment ten jedyny plac zabaw.

Kolejny cytat: "Czas gospodarzy zaproponuje wyłonienie w drodze konkursu jednego podmiotu spośród organizacji pozarządowych, który poza urzędowym gabinetem będzie skutecznie wspierał gminę Toruń, jak i działające na terenie miasta wszelkie organizacje trzeciego sektora i dbał o wspieranie i promowanie ich działań"
Powiecie, no przecież nie ma takiej organizacji. No i Bogu dzięki! Urzędnicy nie powinni „zarządzać” w żaden sposób trzecim sektorem. Był to jednak jakiś gest, że będzie lepiej. Że miasto przejrzy na oczy i zobaczy, że ma w mieście świetnych ludzi, od których powinno się uczyć i z nimi współpracować dla miasta, a właściwie dla mieszkańców. Otóż nie. Miasto współpracuje tylko z tymi NGO, z którymi lubi się prezydent, bo do nich należał, albo należy, albo chciałby należeć. Turystyka i sport, hej ho! Czym za to wsławił się prezydent we współpracy z NGO? Postanowił zniszczyć powstające stowarzyszenie „Toruń bez hałasu”, bo czołg rozbudowy, uznał, że kilku ludzi może zniszczyć świetlaną karierę prezydenta przez przyhamowanie powstania nowego mostu.

Niespełnionych obietnic prezydenta zapewne jest więcej. Ale nie martwcie się, nie znajdziecie ich tak łatwo. Czas Gospodarzy ma swojego stróża Anioła, który skutecznie usunął program Gospodarzy 2010 z odmętów Internetu. Bo jeszcze jakaś szalona głowa chciałaby wpaść w nurt rozliczeniowy....

niedziela, 5 października 2014

Mam dosć + info z ostatniej chwili

Edit. Informacja z ostatniej chwili. Do wyburzenia Kilińskiego 3. Jak MSM to kupi to będzie blok jak bunkier...


Wyświetl większą mapę

Do wyburzenia zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego z października 2012 idą:

Modernistyczna willa na rogu Głowackiego i Wiązowej, adres Wiązowa 3. Budynek zdrowy, konstrukcja silna i ładna. Ale źle urodzony, bo w dzielnicy zarządzanej przez MSM. MSM chce mieć lepszy dojazd do nowego budynku. Proszę.


Wyświetl większą mapę

Dwa budynki z pruskiego muru przy Głowackiego (jeden otynkowany). Widok niestety - taki jaki jest.

Wyświetl większą mapę

Po to, żeby MSM miał lepszy dojazd do. Po wschodniej stronie ul. Wiązowej znajduje się plac - nieużytek, który robi za tzw. "bida parking" (slang łódzki, w Toruniu jak najbardziej adekwatny).

Żeby udrożnić Chodkiewicza i żeby dzieci z okolicznych budynków już nie mogły bawić się bezpiecznie na ulicy, jak to powinno się odbywać, do wyburzenia.
Jedyne dwie osoby w radzie, którym plan się nie spodobał to niezawodny Maciej Cichowicz, który zapytał się o własność MSM przy ul. Wiązowej oraz Jarosław Beszczyński, który zapytał się o dwa domy na Chodkiewicza i rodziny, które je stracą.
Odpowiedziała Anna Stasiak, szefowa Miejskiej Pracowni Urbanistycznej - człowiek ponoć wykształcony. Oto co rzekła:
"(...)była już rozmowa z radnym M. Cichowiczem niedawno na ten temat. Przyznała, że gdyby dostała prośbą, żeby to sprawdzić do czasu sesji, to można by wszystko wyjaśnić, natomiast radny zadeklarował, że sam to sprawdzi. Teren przed blokami jest własnością MSM. Przyznała, że nie wie, kiedy został zbyty. To można sprawdzić.
Odpowiedziała radnemu J. Beszczyńskiemu, że to są 2 budynki mieszkalne, złej jakości technicznej, parterowe z czerwonej cegły. Z pewnością trzeba będzie zagwarantować mieszkania, ale to nie jest wiele osób."

Ignorancja, ślepota?


Wyświetl większą mapę

Do wyburzenia - Podgórna 9, która stoi wbrew przepisom. Bo przepisy zakładają, że budynki powinny stać 4 m od drogi. Problem w tym, że Zaleski nie rozumie, że przepisy są późniejsze niż ten budynek. Właściciel chciał go odbudować, uratować. Bezduszne władze rzekły, że stojąc zagraża bezpieczeństwu. Tu ma być szeroka droga i rondo... Willę Gruneberga w Szczecinie być może uda się uratować. NSA orzekł, że wywłaszczenie pod drogę naruszyło wszelkie przepisy i europejską konwencję praw człowieka. Ale to jest Szczecin, a nie zapadły Toruń, gdzie prawie nikomu się nie chce, a wszyscy boją się prezydenta.
Właściciel Podgórnej 9 heroicznie odwołał się do serc, sumień, prawa, konwencji, konstytucji i oprotestował plan zagospodarowania. Załodze MPU nie drgnął jeden mięsień i odmówiono mu prawa do chronienia zabytku, do posiadania własnego domu i do jego odbudowy. Bo nie i już. A jak Wy byście się czuli, gdyby ktoś Wam powiedział, że wasz dom już nie jest wasz? Bo jego część stoi pod planowaną drogą. Nie możecie go remontować, bo jego część jest drogą. Woda niech wam się leje na łby, bo mieszkacie w mieście, gdzie rządzi czołg, a czołgi muszą gdzieś jeździć. Drogi są potrzebne.



A co z Podgórną 5? Ona już szerokiej drodze nie będzie zawadzała? Oczywiście, że zawadza! Na istniejącym i obowiązującym planie zagospodarowania tego budynku nie ma. Jest pod drogą.



Wyświetl większą mapę




Czy zdążymy się z nim pożegnać? Zaleski pilnował w krzakach, czy się dobrze Podgórna 9 usuwa z historii razem z szefem MZD. Ten dom też się przez przypadek spali? Zacznie się od eksmisji, potem wejdą poławiacze drewna i złomu, następnie przypadkowe samospalenie poprzez zwarcie w instalacji w budynku z odciętym prądem.

W okolicach Szosy Chełmińskiej 46-44 wyburzono dom. Na moje oko był to pruski otynkowany mur. Została dziura. Nie mam zdjęcia tylko krzywy widok ze Street View. Niedługo cały Toruń będę zwiedzać w taki sposób. Pooglądam sobie domy, których nie ma, dopóki ktoś nie zaktualizuje map...


Moim marzeniem jest, żeby nowe władze Torunia zatrzymały wszystkie decyzje o rozbiórkach i wstrzymały postępowanie wszystkich wnioskujących do ponownego rozpatrzenia. Marzę o tym, żeby mieszkańcy wiedzieli o każdym wniosku o zgodę na rozbiórkę zabytkowego obiektu i o każdej budowie w ich sąsiedztwie. O każdym planie, każdym drzewie, które jest zagrożone. Mam nadzieję, że Czas Mieszkańców to zrobi. Nie chcę już oglądać w tym parszywym mieście ani jednej rozbiórki i ani jednego pożaru.

A na koniec, najlepsze. W takiej rozdzielczości mapa do planu jest dostępna dla laików takich, jak ja. 15 dpi maksymalnie. To jest 100% rozdzielczości. W oryginale w pionie, żeby było "łatwiej" nam czytać. Budynki zamalowane na brunatno to te o wartościach historycznych (sprzed 1945 mówiąc w skrócie). Niestety, wielu budynków szachulcowych nie ujęto, ponieważ jest to "zabudowa tymczasowa". Sami poinformowaliśmy konserwatora, że ma pod opieką dwa budynki na Kilińskiego, które widzimy z okien. Na planie ich nie było, więc oficjalnie ochrona się nie należy. Kraj absurdów. Budynki nikną.