Najsamprzód historyjki pojedyncze o życiu. Znaczy się, bez dalszego ciągu.
Koń by się uśmiał. To zdjęcie miało być na końcu, skoro lecimy historyjkami z życia, ale nie mogłam się powstrzymać.

Polecam powiększyć. Koń wcina kwiatki, które dostało małżeństwo na pewnie srebrne gody. Szybka reakcja pani w ołówkowej spódnicy nie uratowała jednak zdjęcia. Można jedynie stwierdzić, że czas akcji - gdzieś po wojnie, miejsce akcji - wieś. Moim zdaniem wszystkie rodzinne zdjęcia powinny być tak wesołe. Powaga szkodzi na żołądek.
Ktoś doda więcej?
Cud narodzin. Tylko co robi ta pani?

Prześliczne, takie malarskie. Wykonano je w październiku 1929. Jeśli dobrze rozumiem podpis to dziecię ma 3 miesiące.
Pierwszy dzień w szkole.

Podpisano: "Na pamiątkę pierwszego wyjścia do szkoły Gretki, 3 Kwietnia 1916 mojemu kochanemu dobremu skarbowi 17 kwietnia 1916." Śliczna jest ta dziewczynka i ze wszystkich zdjęć z pierwszego dnia szkoły miała najbardziej wypasioną tubkę ze słodyczami i najfajniejszy fartuszek. Ma też bransoletkę i łańcuszek z czymś, ale to nic - bo ma śliczną twarz i zawadiacki kapelusik! Piękne :)
Niech żyje bal!

Panie niekoniecznie piękne, ale w pięknych sukniach, pan z petem, ale za to z jaką pewnością siebie patrzy w obiektyw. Po prostu James Bond... Wszystko jest możliwe, bo zdjęcie jest z Gdańska. Firma Sönnke, Długi Rynek 23. Potem jest takie coś "Eing. Röperg."- czy ktoś wie co to znaczy? Imię i nazwisko? Jakiś skrót? Ja po niemiecku to tak sobie ze skrótami...
Były narodziny, musi być i śmierć.

Podpis na odwrocie:
"Moja kochana złota córeczko! Gratulujemy Ci bardzo serdecznie z powodu Twoich urodzin, życzymy Ci żebyś przeżyła je w zdrowiu. Załączam grób mojego drogiego męża, zrobiony przeze mnie. Jeszcze raz życzymy Ci z całego serca wszystkiego dobrego, twoja siostra, Szwagier i Bratanica Aneczka."
I w tym momencie, brawa dla mamusi, że wykazała się takim dobrym wyczuciem, że córkę obdarzyła zdjęciem mogiły...
I jeszcze jedno pytanie. Gdzie jest krzyż?
Takie rzeczy ktoś na śmietnik wyrzuca.