poniedziałek, 18 lutego 2013

Wilhelmstadt, Warszawska 8

Coś jakby zgłoszenie z konkursu pomidorowego. Pardą, z konkursu/plebiscytu ToMiTo na nieznany zabytek, który zaowocował anegdotką o tym, jak Marta, widząc w tytule maila słówko "tomito" automatycznie stwierdziła, że to reklama jakiejś wytwórni keczupu czy innej tomaty, co zaowocowało automatycznym usunięciem maila i sporymi trudnościami w komunikacji ;) Stąd konkurs jest pomidorowy i będzie nim po wieki. O reszcie zamilczmy... Może jeszcze warto powiedzieć, że jak się chce dostać prezent na urodziny, to trzeba go sobie samemu załatwić ;)

Będzie o klacie. Ale schodowej, bo robi wrażenie (lepsza jak Pudziana).

Klatka schodowa ma dwie części pierwsza jest taka, że Nieogar czuł się nie na miejscu :( Za bogato, za ładnie. Śliczna balustrada, elementy posadzki, listowniki z secesyjnym napisami po polsku i kluczem do ich otwierania dla listonosza z napisem „Proszę kręcić”, nawet szafki na listy, świetlik na ostatnim piętrze ze złotymi muszlami i trawione szybki. Najciekawsza jednak jest kryjąca się za mlecznymi szybami druga zupełnie niereprezentacyjna klatka schodowa. Od podwórza jest ona całkowicie przeszklona, dzięki czemu na dolnych piętrach kamienicy jest jaśniej (pomimo mlecznych szyb). Najbardziej w tej kamienicy uderza kontrast między piękną fasadą od strony ulicy Warszawskiej i jej nieco barokowym przepychem a podwórkiem, które wygląda jak dziedziniec łódzkiej fabryki. Klatka schodowa (tzw. "dla służby" - tylko wyjścia na tą drugą brak, więc wiadomo, że to nie to...) z wejściem od podwórka, jest tak ciasna, że nie są w stanie minąć się na niej dwie osoby, a schody są tak strome, że żadna paniusia z dwudziestolecia (taka w ołówkowej spódnicy i na obcasiku) nie mogłaby w niej swobodnie wejść do góry. Spódnicę trzeba zakasać, szpilki zdjąć i przypomnieć sobie różaniec... Zapraszam na wycieczkę.

Autorką zdjęć jest Marta. Nieogar nie miał swojego aparatu ino pożyczony po upadku.


Dawni mieszkańcy Warszawskiej 8:


Będzie o dawnych, bo o obecnych wiele nie da się powiedzieć, jeszcze trudniej jakiegoś znaleźć ;)

Przeglądając tą listę z Księgi adresowej miasta Torunia z 1923 r. i nie wiedząc, jak wygląda dom przy Warszawskiej 8, może się nam wydawać dziwne, że w jednej kamienicy mieszkał pułkownik, ksiądz katecheta, kupiec i ktoś bez zawodu, służące, kucharka czy cieśla. Wiedząc o podwójnej klatce schodowej, możemy się zastanowić, czy w 1936 roku Wanda Ilewicz-Rittler kobieta i dentystka mieszkała raczej w wewnętrznej, czy zewnętrznej klatce? Czy mijała się w drzwiach z panem Józefem Hamerskim, urzędnikiem Powiatowej Kasy Chorych? A może niewielu było chętnych na usługi kobiety – dentystki i w ciężkich czasach, wraz z mężem, wynajmowała mieszkanie w gorszej części domu? W tym roku wymieniony jest również handlarz i inżynier artykułami kolonialnymi Paweł Taterra. Dwie osoby o tym nazwisku spoczywają pod bardzo ciekawym nagrobkiem na cmentarzu katolickim na Jakubskim Przedmieściu.

S.P. Leopolda Taterra, nauczycielka muzyki jest wymieniana w księdze adresowej 1923 i 1936 roku . Tak, jak kamienica przeszła pewną transformację, tak i ten nagrobek jest po "metamorfozie" (ale raczej z gatunku "pimp my ride" niż z Owidiusza)


Na dole widać napis po niemiecku, jeden bok jest zgroszkowany i widoczne są ślady inskrypcji. W księdze adresowej widnieje jako Leokadia. Wymieniony jest również Hieronim Taterra, asystent miejski w wydziale rachunkowo-kasowym, w 1936 roku był już na emeryturze.


Ten sam nagrobek drugi bok, „Ukochana, opłakana, niezapomniana” Joanna Taterra, nauczycielka – z księgi adresowej wynika, że uczyła gimnastyki – tu widnieje jako prof. języków . Uczyła w Miejskim Gimnazjum i Licuem żeńskim przy ul. Wielkie Garbary.
Wydaje się, że osoby o nazwisku Taterra mieszkały w wewnętrznej klatce schodowej. Parując te nazwiska i imiona, można mieć wrażenie, że są to dwa małżeństwa. Każda z nich była zatrudniona? Stateczna? A może mieszkał tam ojciec, biedny emeryt, posiadający dwie córki i syna, każde na własnym garnuszku, ale w jednym mieszkaniu? A może tylko w jednej klatce schodowej? A może w dwóch? Dom-niemywać można długo. A dom, choć po rewolucji pozostanie bez rewelacji w kwestii swojej przyszłości... Czy są jacyś lekarze, którzy chorym domostwom przepisują recepty na ludzi?



Korzystałam z Księgi adresowej miasta Torunia wraz z Podgórzem i powiatem Toruń-Wieś, Toruń 1923.

4 komentarze:

  1. piękne dochodzenie - z aktualną refleksją - A.M.W.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na Warszawską po renowacji budynku. Wymienione zostało pokrycie dachowe, wymieniono okna i odnowione zostały elewacje od strony Warszawskiej, Jagiellończyka i od podwórza. Kamienica odnowiona została pod ścisłym nadzorem konserwatorskim i nabrała blasku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie omieszkam zajrzeć i być może zamieścić recenzji "odnowienia". Jak słyszę o wymianie okien to mi się już włos na głowie jeży, ale mam nadzieję, że to tylko przedsądy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pod wrażeniem. Ileż czasu trzeba było poświęcić by zebrać tyle informacji

    OdpowiedzUsuń