Spodziewam się miłej wizyty, więc wrzucam zdjęcia z mojej wycieczki po mieście Łodzi. Ja swoje wiem, Łódź jest piękna. Zobaczymy, czy Toruń też.
Nawet jak się wali jest ładna.
I ma śliczne podwórka (nieco śmierdzące, ale to jak wszędzie).
To najlepsze miejsce do zabawy "znajdź maszkarona" :)
I przyjeżdżają tu ciekawi goście. To akurat wóz skandynawskiego zespołu Burnt out punks, są obrzydliwie brawurowi. Konferansjerem jest łysy transwestyta, ogień, sztuczne ognie, fajerwerki wylatują ekipie z każdego otworu ciała (dosłownie), muzyka jest za głośna, show razi uczucia artystyczne, ale i tak warto :)
Link do ich zajawki
I dziadkowie w Łodzi są uroczy.
I werandy śliczne.
Reklamy... dziwne.
A podwórka kryją tajemnice.
poniedziałek, 23 stycznia 2012
czwartek, 5 stycznia 2012
Ceska kuchnia :)
Nieogarek pojechał studenckim ekspresem do Pragi, ponieważ zeszłorocznym postanowieniem było zjedzenie prawdziwych knedlików - udało się! W Toruniu, oczywiście, jedyna czeska restauracja została zamieniona na grill-bar z kebabem. Mniejsza o miasto, wycieczka jak wycieczka, ale jedzenie... Można umrzeć i się urodzić ponownie. Zamiast wszechobecnej pizzy i kebabów na starówce królowały regionalne fastfoody: śmieszne czeskie kiełbaski, szynka ze starej świni (tłumaczenie dosłowne), knedliki, langosze i trdlo, kluseczki, kasztany. Po powrocie jakoś nie chciało mi się wracać do kuchni "na winie" (tłum. co się nawinie, to do makaronu) i takim sposobem pojawiły się i u nas przedziwne dania.
Były więc langosze (czosnkowy import z węgierskiej kuchni), trdlo i knedliki :)
Przepisy można znaleźć w internecie, pestka, jeśli już się zapamięta, co się jadło. Odszukanie tych nazw zajęło mi jeden dzień.
A jadło się TRDLO, czyli drożdżowe zawijańce z grilla posypane cukrem. Nazwa czeska oznacza podobno zwykły wałek do ciasta i na czymś do wałka podobnym się to piecze.
Moja propozycja - kupić jeden wałek "na straty" do pieczenia trdlo.
I knedliki (gulaszu już mi się nie chciało, więc jest bigos).
A Praga jak Praga... piękna:
Były więc langosze (czosnkowy import z węgierskiej kuchni), trdlo i knedliki :)
Przepisy można znaleźć w internecie, pestka, jeśli już się zapamięta, co się jadło. Odszukanie tych nazw zajęło mi jeden dzień.
A jadło się TRDLO, czyli drożdżowe zawijańce z grilla posypane cukrem. Nazwa czeska oznacza podobno zwykły wałek do ciasta i na czymś do wałka podobnym się to piecze.
Moja propozycja - kupić jeden wałek "na straty" do pieczenia trdlo.
I knedliki (gulaszu już mi się nie chciało, więc jest bigos).
A Praga jak Praga... piękna:
Subskrybuj:
Posty (Atom)