Trzy lata temu dostałam się na dziwne studia, na zakończenie których powinnam mieć napisaną pracę poważną i na temat. Minęły lata 3. Nie mam napisanego ani słowa prócz konspektu i notatek na komputerze (licznych a mnogich, niemniej jednak...)
W międzyczasie padłam ofiarą poważnej choroby zwanej parametryzacją, a po polsku "wyścigiem szczurów" po statystycznych słupkach. Istnieje rubryka stypendialna "postępy w pracy badawczej" czy jakoś tak. W ramach jej oceniane jest:
- pisanie publikacji różnych: artykułów, najlepiej poważnych monografii, w czasopismach najlepiej poważnych, najlepiej jak najwięcej (tylko jak to zrobić bez badań?)
- organizowanie konferencji (najlepiej jak najpoważniejszych)
- jeżdżenie na konferencje (najlepiej za granicę i w obcym języku)
- i tysiącpińcset innych pierdół
Czy to są postępy w pisaniu pracy? Najwyraźniej nie, skoro Ci z najpoważniejszym urobkiem pracę mają napisaną najpóźniej?
Po 4 latach fikcji większość z nas idzie na przedłużenie - i tam - w końcu pisze co miało napisać.
Amen.
Na deser. Nida...
Idę napisać słowo pierwsze.
Nie dam się!