czwartek, 26 września 2013

Odrobina prywaty - znów. Apel o spójność!

Nieogar wrócił z szalenie poważnej konferencji, na której go nie zjedli. Wrócił na moment do rzeczywistości - bynajmniej nie szarej, ale jednak przygnębiającej. I tu apeluje o spójność. 

Trzy lata temu dostałam się na dziwne studia, na zakończenie których powinnam mieć napisaną pracę poważną i na temat. Minęły lata 3. Nie mam napisanego ani słowa prócz konspektu i notatek na komputerze (licznych a mnogich, niemniej jednak...)
W międzyczasie padłam ofiarą poważnej choroby zwanej parametryzacją, a po polsku "wyścigiem szczurów" po statystycznych słupkach. Istnieje rubryka stypendialna "postępy w pracy badawczej" czy jakoś tak. W ramach jej oceniane jest: 
- pisanie publikacji różnych: artykułów, najlepiej poważnych monografii, w czasopismach najlepiej poważnych, najlepiej jak najwięcej (tylko jak to zrobić bez badań?)
- organizowanie konferencji (najlepiej jak najpoważniejszych)
- jeżdżenie na konferencje (najlepiej za granicę i w obcym języku)
- i tysiącpińcset innych pierdół

Czy to są postępy w pisaniu pracy? Najwyraźniej nie, skoro Ci z najpoważniejszym urobkiem pracę mają napisaną najpóźniej?

Po 4 latach fikcji większość z nas idzie na przedłużenie - i tam - w końcu pisze co miało napisać. 

Amen. 
Na deser. Nida...


Idę napisać słowo pierwsze.

Nie dam się!

4 komentarze:

  1. Życie przez Panią stracę - zachłysnęłam się aż z wrażenia, przeczytawszy przedostatni wers. ;)

    A tak w ogóle - zobaczyłaby Pani, jak to dobrze jest być na następnych szczeblach "kariery" - liczy się jeno 1500, albo i więcej innych pierdół, cytując klasyka......
    No i zapomniałam o moich ulubionych sylabusach. Cieeekawe, że nic podobnego nie wymyślono nawet w PRL. Wtedy to była wolność nauczania - nikt nie chciał nic wiedzieć o zajęciach... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojojoj, proszę mi tak nawet nie żartować z tym życiem! Promotor winien być żyw i zdrów. Uff...

    Słowo pierwsze napisałam, a nawet parę więcej niż jedno. Może jednak jest jeszcze nadzieja... W systemie pierdół różnych radzę sobie nieźle, wdrażam się już od lat w końcu, ale nikomu bycia w systemie nie zazdroszczę. Mam swoje nagrobki na głowie...

    OdpowiedzUsuń
  3. A promotor ma na głowie doktoranta z nagrobkami na głowie! ;)

    Piękny pejzaż. Może by tak jeszcze trochę zdjęć z Nidy? Skoro nie dane mi było dojechać, muszę teraz patrzeć na winnice...

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierdoły i wyścigi po słupkach... Jak ja to dobrze znam! I jak bardzo chciałbym kiedyś zabrać się za pisanie rzeczy równie ciekawej.
    Wielce udanego podboju tak malowniczej krainy również zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń