Prawda, że prawda?
Zespół klasztorny przywitał nas zapachem kiszonej kapusty i wiadrem plastikowym z pokrywką na wodę święconą. A co jeśli jakaś sprzątaczka nie doczyta i tą wodą umyje podłogę albo kwiatki podleje?
Najs.
Toruński akcent. Ogrodzenie z Torunia.
Okrzyk entuzjazmu na widok biskwitu mnie nie opuszcza. Odkąd Marta miała jako obiekt dyplomowy biskwitowy korpusik aniołka rzucającego kwiatki wędruję po świecie szukając jego kopii i analogii. Jedną perfekcyjną znalazłam w Berlinie na cmentarzach na Kreuzbergu przed Hallesches Tor.
Ślady biskwitu:
Niebiskwitowy aniołek sypiący kwiatkami:
Jak na cmentarzu w Chełmnie - resztki niemieckojęzycznych katolickich pochówków. Cud, że się ostało. Swoją drogą, fajne nazwisko: Kochanke. Wyobraźmy sobie taki dialog pograniczny:
-Pozdrów Kochanke!
-Ja nie mam kochanki!
-Ojca Berty pozdrów.
Aniołek nieproporcjonalny. Albo po prostu brudny...
Jak nie remontować nagrobków. Nie takich na litość boską!
Ten przyjechał tu z Dojczlandu! Że się nie stłukł, to cud, że stoi drugi cud. Trzeci, że temu co nagrobek tak nieudolnie remontował niebo się na łeb nie zwaliło i Ksawery nie porwał.
Kolejny nagrobek cudowny. Materiał ten sam. Jakiś sztuczny kamień, raczej nie biskwit. Pukało odrobinkę głucho jak dobrze pamiętam. Ładnie wygładzony, dużo glonów na tym nie urosło.
Sic transit gloria mundi... Rzeźba rzeźbie nierówna. Degrengolada najogólniej...
Znów Janiołek. Janiołku urwało główku i rączku.
Łoże było madejowe, a to jest zdaje się łoże Zelkowe. Rypin posiada swoje własne, na toruńskich cmentarzach też chyba takie jedno można znaleźć.
Graba!
Miasteczko za mgłą... podwórka i przybudówki. Lubię to!
EOT.