Melduję, że leje. Drugi dzień tkwię w akademiku, więc prezentuję publiczności drugi raz tą samą trasę. To, na co zwrócił uwagę Nieogar. Jak ktoś nie przepada za punktem widzenia, niech nie czyta.
Cygańskie dziecko wypuściło się z rąk żebrzącej matki. Ślina mu z buzi ciekła, otępiałe, ubrane w zupełnie przypadkową odzież, brudne... Żebry bez dziecka to kiepski biznes, najlepiej siedzieć z takim śpiącym aniołkiem pod kościołem. Ale dzieci rosną, lubią biegać, drzeć się i psocić... Ja nie wiem co one im dają, ale to nie jest normalne, żeby dziecko w takim wieku było tak spokojne... Ot taki zupełnie polski widoczek.
Tu by się przydało jakieś przycięcie. Bo mi się nie o rowerzystów rozchodzi tylko o te dźwigi. Budynek prawników (jak wszędzie, największy, najładniejszy i najbogatszy) skojarzył mi się trochę z kroczącą maszyną bojową. Ja wiem, skojarzenia dziwne a bardzo odległe.
Kościołek z dans makabr. St. Marienkirche, a w środku epitafia epitafia, mniaaam... Zmarłego przedstawiono w pozycji "ale o co chodzi? ja mam rączki tutaj".
Czaszce przydałby się dentysta.
"Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.
Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu,
Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce.
Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!
Miej serce i patrzaj w serce!"
Chociaż ja wolę inną wariację z tego utworu.
"Słuchaj dzieweczko!
-Ona nie słucha.
Ma obustronne zapalenie ucha."
No ja na taką górę wiedzy się wdrapuję od kwietnia. Mozolnie od poniedziałku do piątku. I cóż z tego...
I tak wszyscy umrzemy.
Dobre! Taki trochę folklor miejski - bo ten ludzik podobno jest jeden jedyny taki i tylko w Berlinie i też nie całym. Inne miasta i kraje mają inne światła sygnalizacji. Mam nawet naklejkę z gościem na kapowniczku. Świeci się w ciemnościach, więc łatwiej znaleźć kapowniczek w torbie. A jak wiadomo, każda damska torebka ma właściwości czarnej dziury.
Przyjrzyjcie się panom cieciom. To policjanci na straży Nowej Synagogi. Dla mnie to jest marnowanie publicznych pieniędzy, ale niech się Niemcy sami rządzą...
Poczta znana z wszystkich przewodników, zbliżenie...
Jest pusta. Opuszczona właściwie.
Opuszczony budynek zajęty przez artystów -
Kunsthaus Tacheles. Super sprawa. Była, bo ich wywalili.
"No ale przecież to nielegalne! To nie była ich własność. To niebezpieczne." Bo co, że jak squattersi i inne wolne duchy, to na pewno w łeb dadzą... Ręce opadają na niemiecką mentalność przedstawiciela (jeszcze) młodego pokolenia.
Pozostałości bytności artystów...
Również.
Sklep z kiczem. Szkoda, że nie umiem gifów robić, to bym pokazała, jak się te kocie ogonki ruszają.
No i co się cieszysz, że lufa? Turyści...
Tłusty, ale nie tak duży jak archiwalna gapa. Ja ją kiedyś uwiecznię. Jest wielkości młodego kurczaka i żre co się w koszach przed archiwum znajdzie, ale sprytna. Jak wyciągam aparat, to ucieka na pole.
Korowód ślubny.
I jest impreza!
Dni tureckie :) Baardzo fajne. Prowadzący mówił po niemiecku chyba z polskim akcentem i rozkręcał imprezę jak prawdziwy wodzirej.
Na koncertach publika winna stać! Zawsze. Dać im ławki to zabić imprezę. No chyba, że się siedzi jak ten pan. Klasa :)
Uwielbiam tego młodego. Skubany kłócił się sam ze sobą, ziewał, nudził się, wiercił, dłubał w nosie. Obserwacja obiektu była tak pasjonująca jak program kulturalny. Więcej zdjęć nie mam. Obfita muzułmanka oblała nie i aparat sokiem pomarańczowym i skończyło się zwiedzanie.