środa, 22 maja 2013

Kreuzberg po raz kolejny


Jakby ktoś nie wiedział, jak wygląda hipster :) tudzież statystyczny mężczyzna w tym habitacie...


Na tym obiekcie pływającym był pirat! najprawdziwszy na świecie! Ale zwiał jak zobaczył, że sięgam po aparat.


Bule. No i jak wytłumaczyć, że u nas to jest gra bule, a nie żadne boule (czyt. bul). A właściwie to się nazywa petanka...


Synagoga ortodoksyjna na Kreuzbergu. Podobno rabin z nowej synagogi nie ma do niej wstępu (plotki, ploteczki, jak ja to lubię). Obowiązkowo policjant przed wejściem (nie zazdroszczę funkcji ciecia).


I to lubię. Boskie Bydgoskie mogłoby tak wyglądać...


Habitat przyjazny ludziom. Występują tu fotele w naturze.


Nie ma to jak spotkać krajana (w kapturze). "Dzień dobry, pozwolicie, że się przywitam, bo ja się zawsze witam jak słyszę polską mowę. Bo Polacy to tu mówią o różnych sprawach, o jakichś machlojkach, czasami o nielegalnych sprawach i myślą, że nikt ich nie rozumie, a ja słyszę i mi czasami uszy puchną. Więc zatem dzień dobry, witam się, gdzie jedziecie, bo my na koncert..." Lubię to :) Festiwal Kultur czas zacząć :)


Taaki ładny uśmiech ma ta pani...


Występ zespołu z Afryki. Północnej czy południowej, nie ma znaczenia - grunt, że dawali radę. A jak zaczęli śpiewać o solidarności to wysiadłam. Właściwie to nie wysiadłam tylko tańczyć zaczęłam.


Towarzystwo przefajne. Szkoda, że tak brzydko było i padało cały dzień.


Nuuuudzę sięęę. Zabieeerzcie mnie do dooomu. Też tak robiłam jak byłam mała.


A ja się nie nudzę! Ja zapozuję! A potem ucieknę speszony i zawstydzony schować się za kolano mamusi.


Odkrycie muzyczne sezonu. Lisa (bo chyba tak pani na imię) rozgrzała publiczność, że aż pieniądze ludziom z kieszeni wypadały (serio!). Zespół nazywa się Beatsafari, niestety zawartość internetu kompletnie nie oddaje tej pozytywnej energii (i siły basów) jaka od nich bije.


Stylówa a'la Chrystus zdjęty z krzyża (zaarost), nie miał się w co ubrać, zajumał spódniczkę siostrze.


Foto nie do końca turystyczne. To jest nie do uwierzenia, ale przed każdym żydowskim obiektem w Berlinie pełni dyżur policja. Tu widać Muzeum Żydowskie i budkę wart... pardon! Policjanta. Unglaublich!




Ty drągu w dziejowym przeciągu! Pisał Stachura. A ja sobie znów trochę na Wschodzie i trochę na Zachodzie dyndam.


Checkpoint Charlie.


Jeśli nie chcesz mojej zguby, to trabanta kup mi luby... Ehh przepiękne okazy. A w Polsce straszą i palą się na dachach. Pozwolę sobie za moment na małą dygresję.


Tak to tu wygląda. A w Polsce...


Zdjęcie z komórki sprzed 2 lat. Dzień w którym dostałam pracę i trabant palił się na dachu. "Pani żartuje, czy ja mam przyjąć zgłoszenie."


Foto turystyczne. Martin Gropius-Bau. Teraz w środku jest dość krwista wystawa. Creepy.


Kolejne turystyczne foto i można było zejść do podziemia...

7 komentarzy:

  1. Ech, jestem tak stara, że pamiętam, jak Potsdamer Platz był pustym polem, przez które przechodziłam idąc z Staatsbibliothek do przyjaciół mieszkających przy Gendarmenmarkt. A potem tu i ówdzie coś zaczęło kiełkować, ale najpierw była monstrualna dziura w ziemi....
    Piękne to były czasy......
    A Waćpanna lepiej by do jakiego porządnego muzeum się wybrała, skoro leje......

    OdpowiedzUsuń
  2. Cmentarze są tańsze niż muzea, Pani Profesor. Tu za wszystko trzeba płacić, statystyczny bilet muzealny to 7 euro, sami Niemcy mówią, że drogo. Ja wiem, że Coelho jest passe, ale:

    "Omijaj muzea. (...) Gdy znajdujesz się w obcym mieście, czyż nie jest ciekawszym zajęciem szukanie znaków teraźniejszości zamiast śladów przeszłości? (...) Odwiedzaj bary. W przeciwieństwie do muzeów kipi w nich miejskie życie."

    Ritter Sport ma swoje mini-muzeum niedaleko Gendarmenmarkt. Bardzo słuszne i bardzo smaczne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny fotoreportaż :) Tylko jedno hipsterskie sformułowanie kłuje w oczy.

    Narzekam, bo mi skóra schodzi od słońca stolicy rejencji... Ach, te hipsterskie sformułowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Habitat czy stylówa? :) słońce było dnia następnego (i dziś też jest!!) :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Stylówka to Lodzerdialekt

    Habitat też mnie nie razi, ale Boskie Bydgoskie?

    Słońce było dnia następnego również, a dziś mży

    OdpowiedzUsuń
  6. Cmentarze i bary są wszędzie, a takie muzea tylko w Berlinie!!! Poza tym istnieją jakoweś zniżki dla małoletnich ;)
    By ogarnąć wszystkie cmentarze, wystarczy zobaczyć dwa-trzy, więcej nie trzeba, by wiedzieć, jakie są. Ulica ma trochę inne kolory, ale po pewnym czasie przywyka się do tego, i już nie zwraca uwagi na kolorystycznie zsynchronizowanych albo nonszalancję niektórych domów.

    Ale skoro funduszy brak, to niech się Pani ustawi w kolejce do źródła władzy, póki jeszcze nie ruszy szarańcza turystów. Wprawdzie odstać trzeba, ale zwiedzanie Reichstagu funduje Das Deutsche Volk! Tylko trzeba przejść kontrolę antyterrorystyczną, ale wierzę, że jest Pani nastawiona pokojowo! ;) W zamian ładne perspektywy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zniżki- dla dzieci poniżej 18 roku życia ;) trudno i darmo, nie łapię się. W muzeach fundacji pruskiego dziedzictwa są zniżki dla studentów. Na wycieczkę do władzy mnie nie ciągnie, ale już się orientowałam... w końcu darmowe. Ale mina mojego tandemowca, jak się dowiedział, że za wejście do katedry buli się 5E - bezcenna :)

    Cmentarze nie przestają mnie zadziwiać, każda jedna sztuka. Ktoś kiedyś powiedział, że to od nich trzeba zacząć zwiedzanie, jeśli się chce poznać ludzi i miasto. A muzea... hm. Od zwiedzania muzeów to ja miasta nie pokocham.

    OdpowiedzUsuń