poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Aleksandrowski rajd graniczny po mojemu. Czyli niemal wcale.


Rajd rowerowy aleksandrowskim granicznym szlakiem był niesamowitym przeżyciem. Szalenie mi się podobało, chociaż:
a) ostatni raz podobną trasę przejechałam mając lat 11
b) mam rower Rometu marki Jubilat 2, bez przerzutek, chociaż rower to nie przeżytek
c) jeżdżę nim najdalej na Gagarina i z powrotem, ewentualnie na Idzikowskiego i z powrotem
d) drugą stronę Wisły to ja lubię jak seks z jeżem, czyli raczej wcale
e) można by mnożyć...

So, how I did it?

Powyżej podany filmik ilustruje, jak takie wydarzenie przetrwać, czyli:
a) użyć zaawansowanej techniki (wymienić tylnią zębatkę na większą, zrobić gruntowny przegląd, rower nasmarować)
b) poćwiczyć (w czapce i nie dać się przewiać po nastym kilometrze)
c) w przypadku odcięcia zasilania użyć trybu Berserk (szału bojowego, zmęczenie i skutki do odczucia na potem)

Tryb Berserk w robotach bojowych typu Eva (opartych na systemie szkieletowo-mięśniowym z dodatkiem technicznych gadżetów) uruchamia się, gdy pilot (zanurzony w płynie LCL, który jest czymś w rodzaju wód płodowych połączonych z przekaźnikami neuronowymi czy jak to zwać- innymi słowy pilot czuje to co robot, robot to co pilot) przeżyje traumę lub jest doprowadzony do granic możliwości psychicznych. Po wystartowaniu robota na powierzchnię walczy ograniczony długością gigantycznego kabla przewodzącego prąd, który po odcięciu pozwala tylko na minutę pracy. Tryb Berserk pozwala to ominąć. Innymi słowy - machina żyje, choć nie powinna. Problem polega na tym, że pilota po czymś takim można spokojnie odesłać do szpitala na leczenie szoku pourazowego. 

Ja szoku nie leczę. Nadal na wysokich obrotach, po tym, jak na moich oczach zaczął fajczyć się kabel w mojej pracy. Najdłuższe sekundy mojego ostatniego miesiąca.

Relacji z rajdu nie budiet. Nie robiłam zdjęć, bo narzędzia typu aparat w trybie Berserk przeszkadzają. Lepiej rozszarpać wroga wręcz. 

Mogę załączyć jedynie część rajdowej ulotki mojego autorstwa. Ale to potem :)

5 komentarzy:

  1. No i co.., nie będzie zdjęć z rajdu? :)
    Tak liczyłem, że sobie u Ciebie je obejrzę, a tu nie będzie nawet z komórki?
    O Anek, do przysłów, które zacytowałaś w poprzednim poście dopisz jeszcze jedno o leniwych fotografach :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. http://aleksandrowkujawski.pl/asp/pl_start.asp?typ=6&katalog=rajd_rowerowy_graniczny_2013&tytul=
    Oto i żądane zdjęcia.
    ANEKdotki niestety - tylko do wysłuchania na rajdzie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. "Drugą stronę Wisły to ja lubię jak seks z jeżem, czyli raczej wcale".

    No wiesz. Koło mnie mieszka jeden jeż i by się obraził na takie stwierdzenie. DODAm, że jest to całkiem niedaleko Idzikowskiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No wiem, koleżanka wychowuje jeża, widziałam karmienie i ogrzewanie jeżyka. Trzeba go ogrzewać, a jak nie ma jak zagrzać butelki co robi za termofor - no cóż - bierze się go pod ubranko.

    Kongresówkę lubię, ale po współpracy z miasteczkiem X. przy rajdzie, zwątpiłam. Spruszczyłam się chyba...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten koło mnie żyje w naturze i przemyka wieczorem po osiedlu...

    OdpowiedzUsuń