niedziela, 2 czerwca 2013

Cmentarz ten nasz ostatni... Luisenstädtischer Friedhof, Tempelhof.


Tylko zajawka, bo zimno było nieziemsko i pić się chciało. Chcę tam bardzo wrócić, bo to nie jeden a chyba z pięć cmentarzy. Moje fotki koncentrują się wokół tegoż właśnie. Bardzo ładnie się tam reklamuje akcja zbierania finansów na remont zabytkowych nagrobków: "Ratujmy największe muzeum Berlina!". No coś w tym jest. 







Nagrobek Roberta Stocka, widziałam chyba kiedyś jego ilustrację. Marta, nie ma jej w ksiązki o cmentarzu starym w Łodzi? Gość był specem od telekomuny, a figurę nagrobną stworzył Gerhard Janensch.


Gustav Stresemann, przedstawiać nie trzeba.

Ciekawostka. Nagrobek bogatej fabrykanckiej rodziny, największy na cmentarzu. Kompletnie zarośnięty i prawie zapomniany. Prawie bo...

Bo był wieniec z karteczkami w środku. Nie rozkminiam tego nic a nic, tak samo, jak kładzenia kamyków na chrześcijańskich grobach. We wieńcu były kartki wyrwane z "Tako rzecze Zaratustra". Rozumie ktoś coś z tego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz