Uwielbiam pchli targ w Czeczenii. Problem polega na tym, że nie mogę o nim zbyt wiele pisać, bo google kierują po słowach kluczowych na nieogar wszystkich poszukujących informacji o tym zjawisku.
Ale gdyby ktoś z przypadkowo odwiedzających nie wiedział:
pchli targ odbywa się co niedzielę, nawet jeśli jest trochę świąteczna, na terenie giełdy warzywnej w Czeczenii, mieście z jedyną tamą na Wiśle. Wjazd na parking 2 zł (było ostatnio jak pamiętam).
Impreza taka, że mucha nie siada, proszę Państwa :)
Ale się urządził :)
I na koniec... dla ludzi o mocnych nerwach. Czarownice.
Total krejzi.
W końcu letarg zakończony i zaczęto pisać!
OdpowiedzUsuńZ każdego wpisu się cieszę. I z tego też.
Wypatrzenie napisu "Mucha nie siada" - bezcenne!
A nazwa "Czeczenia" JEST myląca (chociaż jak wiadomo niejednemu psu Burek), bo powszechnie
nazywany tak jest blok na toruńskim
Rubinkowie, o którym zresztą zrobiłem kiedyś
przesadnie duży fotoreportaż.
Uwieczniona czarownica gustownie podkreśla
niepowtarzalny urok miejsca.
- Nic tylko gratulować, co niniejszym czynię!
Dziękuję za doping! :)
OdpowiedzUsuńCzeczenia jako określenie tego miasta funkcjonuje chyba tylko w moich okolicach i rodzinie.Tatko raczył się tak kiedyś wyrazić i się przyjęło.
P.S. Mama spróbowała zrobić sama pączki w sobotę. Smaczne były, ale popękały i tłuszcz się kierdził.