niedziela, 19 sierpnia 2012

No to Pa. Słęk. (rozwojowy tasiemiec)

Niespodziewajka! I'm alive!
Wszem i wobec ogłaszam, że żyję. Nic się nie dzieje, to tylko tzw. "wakacje". Cały lipiec spędziłam nad cudownymi papierzyskami, z których będę wydobywać ciekawostki na blogu zimą zapewne. Odwiedziłam (w kolejności odwrotnie chronologicznej): Pasłęk, Malbork, Sierpc i Białasy (czterokrotnie w ciągu miesiąca), Chodzież, Włęcz *_*, Warszawę(dwukrotnie), Gdańsk, Malbork, (Ciacho)cinek.Pewnie było coś jeszcze po trasie, ale zapomniałam. Moi rodzice jeszcze pamiętają jak wyglądam, bo zawitałam do domu na żniwa i grilla. Przy okazji byłam gapiem przy pożarze (niezwiązanym z grillem). Paliła się bela słomy, którą ktoś podpalił i sturlał do głębokiego rowu, prosto pod koła pociągu... Inteligencja na wsi, tadam. Dobrze, że wagony były puste i przewoziły zboże, a nie wracały z Petrochemii, bo by było bombowo.

A dlaczemu do Pasłęka? Z dwóch powodów. Do Pasłęka nie da się dojechać z Torunia bez przesiadek, za to z Malborka i owszem ;) Po drugie uznałam to za dobry dowcip, gdyż sąsiad z Piątej Strony Świata zapewne rozeźlił się na wieść, gdyż sam wówczas dreptał po Kaszczorku. Gdzie Rzym gdzie Krym, a tu Pasłęk. Żona uznała to za dobry pomysł, bo o słyszała wiele o pasłęckich organach i samym miasteczku. Bladym świtem rozpoczęłyśmy zatem naszą wędrówkę z pięknie odnowionego malborskiego dworca.

Pierwsze na co zwróciłyśmy obydwie uwagę to specyficzne położenie dworca w Pasłęku i mijane wcześniej... pole golfowe.
"- Pola golfowe? A jaka jest tego "golfa" wydajność z hektara?
- Dwa golfy trójki miesięcznie"
;)






A oto i słynny monument, wokół którego szalała burza. Miał upamiętniać niemieckie ofiary II wojny bodajże, a upamiętnia cmentarz. Praktycznie nie do odczytania z poziomu ulicy. Złota farba schodzi płatami, chociaż płyta ma roczek. Powiedziałabym, że to upamiętnienie jest w bardzo "malborskim" stylu.



W miastach, w których próbuje się na siłę zszywać historię, można spotkać ogrodzenia takie, jak to. Recykling - powie ktoś. Ja powiem - nie stać Cię na swój płot, to nie kradnij. W Pasłęku są dwa takie - jedno otacza kościół św. Jerzego, drugie przy św. Józefie. Ludzie okradający zmarłych zwani są powszechnie hienami cmentarnymi... Dlaczego na księży różnych wyznań mało kto ma odwagę tak powiedzieć?





Chyba jedyny oryginalny fragment ogrodzenia kościoła. Śliczny!


Kuriozum


Kuriozum spod budki z piwem. Idea okrągłego stołu wiecznie żywa!


Troszkę jak w Warszawie na Długiej. Tu pałac, tam starówka, a tu blok z kosmosu.




Zimmer frei. A poniżej drobny maczkiem "Wir sprechen Deutsch".


Ile miast w Polsce ma mury miejskie obiegające starówkę w całości? A ile w takim stanie... W niektórych miejscach, prześlicznych i malowniczych, wystarczyłoby puknąć cegłówkę palcem by przebić mur na wylot (i samemu zginąć zasypanym).


Puknij cegłówkę. A potem się w główkę ;)


Koronkowe organy i ślad po emporach.


Ciiiii...


Płyta nagrobna (miały być dwie, ale nie mogłam drugiej zlokalizować). Lekko jeszcze brudna po remoncie posadzki. Piękna, prawda? Mężczyzna ma co prawda lekko odstające uszy, ale to nic nie szkodzi.


Reper.


Jak zrozumiałyśmy to są oryginalne XV-wieczne okucia. Specjalista specjalnie na zdjęciu.



Co za widok...


W ramach remontu murów pogłębiono nawet rynsztok i ułożono przy gankach ładne granitowe płyty. Nie wyobrażam sobie podjeżdżania czy podchodzenia tą drogą podczas zimy, czy choćby ulewnego deszczu.



Szybko! Róbmy chociaż zdjęcia, za moment się zawalę i już mnie nie będzie...



Powoli znikam. Z poważaniem. Staroć.



Taki cytat z Piątej strony:
"Atlantyda Północy najpierw zaczęła się przede mną wyłaniać z ziemi. W tym mieście niemal wszystkie płyty kanałowe są poniemieckie. Patrząc nieco wyżej, w oczy wpadały niemieckie napisy, głównie te ze skrzynek na listy. Do tego jeszcze trzeba dodać kilka schodów, które nagle kończyły się gdzieś w krzakach i były jedyną pozostałością domów, do których kiedyś prowadziły. (...)Po takich traumatycznych przejściach w dzieciństwie do dziś odruchowo spoglądam na płyty kanalizacyjne, poluję na stare zatarte napisy na popękanych tynkach i szukam odpowiedzi. Różnych. "


Rodzina Kutschkow do Pasłęka przybyła z Braniewa. Zajmowali się handlem, a w Braniewie jeden z członków rodziny o imieniu Hugo handlował tam galanterią skórzaną, guzikami i artykułami metalowymi. Mężczyźni z tej rodziny bywali również radnymi w Braniewie.



Prześliczny aniołek! Chyba miejscowi zlitowali się nad nim i sąsiednim ze względu na jego urodę. Nie jest to biskwit, raczej dość dziwna zaprawa z efektem wysokiego połysku. I te złote literki, ach te złote literki... Po Białasach zwątpiłam w dobry gust minionych epok. Szlachetna patyna...



Drzwi do wieży ciśnień mają kołatkę! I ona kołacze! Przez okno można zobaczyć kręcone żeliwne schodki i to, że ktoś najwyraźniej wieżę sprząta i - maluje. Świeża biel na ścianach - rzecz wyjątkowa. Wieża ciśnień na Podgórzu nie ma się tak dobrze. Wewnątrz ktoś sobie ogniska urządza.



Większość zdjęć wyszła mi krzywa, jak np. to powyżej. Może ręce mi się trzęsły od urody tego miasteczka?



Malowniczo, nie da się ukryć. Kawałek dalej ktoś wywalił skórzaną białą kanapę i telewizor z gatunku droższych. Musi, że ktoś bogatszy, bo - niestety - starówka sprawia strasznie biedne wrażenie.



Był dom i zostało tylko okno.



Pasłęcka starówka znajduje się na malowniczym wzniesieniu. Widoki piękne, pewnie ładniejsze wiosną, gdy liście na drzewach są mniejsze lub jeszcze ich nie ma.




Zgubiłyśmy drogę na cmentarz żydowski... Ale za to zobaczyłyśmy wylot tunelu. W rzeczywistości jest monumentalny, tylko na zdjęciu wyszedł jakiś taki niewyrośnięty. Z powodzeniem można by tu kręcić jakąś scenę z Batmana.



Dno kanału posiada jeszcze resztki wylewki. Ładnie to wygląda, pola okoliczne również. Szalenie romantyczne miejsce, ale niestety, dość nieładnie tam pachnie.



Szczęśliwie udało nam się dostać na cmentarz żydowski - po licznych konsultacjach i zapytaniach adresowanych do okolicznych żulików. Jeden z nich pomylił park miejski, czyli były cmentarz ewangelicki z cmentarzem żydowskim, drugi - bardziej pijany stwierdził "tam jest ścieżka". Ścieżka była, ale zarosła pokrzywami wyższymi ode mnie.
Gdyby jednak ktoś poszukiwał owego cmentarza - jest prostsza droga. Należy iść ulicą Wojska Polskiego, następnie skręcić w prawo w ulicę Geodetów, do końca, furtką, "schodkami" na moment na ścieżkę, potem w drugą furtkę i już. Kierować się można smrodem bijącym z tych okolic... Ludzie i zwierzęta upodobali sobie okoliczne krzaki najwyraźniej, albo cmentarz sąsiaduje z oczyszczalnią.

Takim sposobem skończyło się nasze zwiedzanie Pasłęka. Polecam, bo warto! :)



7 komentarzy:

  1. Dynamizm i energia aż bucha z tej noty!

    Wyliczanka miejsc odwiedzonych tylko potwierdza to proste ustalenie. I gubię się w sprawach i miejscach. I nie wiem czym w Malborku, Pasłęku czy po drodze gdzieś... . Z tego wszystkiego gradacja co do ważności spraw mi znika a w pamięci zostają tylko odstające uszy aniołka... .

    Wniosek: Na kawałki jednotematyczne proszę kolubryny dzielić! Łatwiej będzie się czymś rozradować lub do czegoś przyczepić. Azaliż.

    Po tym jak sobie zarzędziłem (jest pogoda a nie mogę wyjść z domu) czas na konkret.

    Oglądałem ten Pasłek jak przez wypożyczone oczy. D z i ę k u j ę ! I tak w miarę czytania, coraz bardziej zgadzając się z Autorką wgapiałem się w nędzę i cudowności tego miejsca. I - jak to po śniadaniu - naszła mnie następująca myśl:

    Czy aby nie przesadzam z tym koncentrowaniem się na ułomnościach naszego życia codziennego? Czy aby w szlachetnej trosce (by nie zapomniano o sprawach ważnych!) wyostrzając wzrok na nieładnym i zdegradowanym z własnej woli nie rujnuję sobie życia?

    Zatroskany o to, czy w dostatecznym stopniu doceniam dobro i piękno które same lezą mi w łapy, oczy i nos o rozważenie akcentów zabiegam. (Droga rowerowa do Obrowa obsadzona krzakami róż jest! A piękne są i pachną bardzo.)

    Mając w bliskiej perspektywie przegraną walkę o "Nasze Stawy" (jednak zasypią je!) dobijany nieurodą życia naszego przez przyjaciół obecnie się czuję... .

    I właśnie dlatemu w imieniu narodu o pokrzepienie serc proszę! O taką małą (na miarę naszych możliwości) propagandę sukcesu zabiegam.
    - Po prostu.
    (cbdu)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ wielki komentarz :> Z zasady tasiemców nie lubię, ale jeden popełniłam. Z zasady nie jeżdżę do Pasłęka, ale pojechałam :)

    O pozostałych wojażach pewnie będą tylko impresje i absurdy ;)

    Sierpc jest piękny też, ale jakby inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z zasady nie piszę długich komentarzy.
    - Czasami jednak warto, gdy idzie o sprawy ważne.
    W końcu: ...ma się te zasady!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech Pan Obserwator wybierze się kiedy do Pruskiej Holandii, to mu się zaraz kolubryna pięknie złoży i cudnie wypali! Zresztą z takimi ustrojstwami Pasłęk miał już do czynienia: http://szymon-spandowski.blogspot.com/2010/06/szwedzka-pamiatka.html
    Dreptanie po Kaszczorku też było fajne. Kiedyś, gdy znajdę czas, najpewniej na późnej emeryturze, wszystko to w kolejnym tasiemcu opiszę.
    Obok budki, w której siadywali rycerze okrągłego stołu, była jej podobna lodziarnia pana Alkonisa. Jak nazwisko wskazuje, nie był on na tej ziemi rdzennym autochtonem, ale jako jeden z wielu podobnych, pisał swoimi słodyczami kolejny, zupełnie nowy rozdział jej historii.
    Pamiętam tego aniołka, choć przypomina mi się zarośnięty krzakami. Kilka obrazków jednak wpada mi pierwszy raz w oczy. Muszę sobie znów po tych brukowych łbach pochodzić. Cytat przy płycie kanałowej również wygląda znajomo. Ja tak kiedyś pisałem?
    Jak ten wylot kanału u stóp góry zamkowej działał na wyobraźnię! To była jedyna brama do wnętrza ziemi, jaka dotrwała do moich czasów. Kiedyś było ich więcej, a o tym, co można było znaleźć w pod zamkiem, nasłuchałem się sporo. Spacer szlakiem wypływającej deszczówki był jednak dość gównianym przedsięwzięciem. I gruzowym, bo za barierą odchodów, wpadało się na pokruszone cegły. W podstawówce napisałem nawet o tym kanale wypracowanie, ale pani polonistce nie spodobało się określenie "kupa gruzu", którego użyłem. Gdyby wiedziała, co przy pomocy tych dwóch słów opisałem...
    Ciekawe, czy jesiony nadal szumią w Pasłęku na tę samą nutę? Ich koncerty najlepiej wypadały jesienią. Pojadę sobie, posłucham. A za impuls do podróży, dziękuję.
    Autor tasiemców.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Alkonis"? Dobrze, że nie alkomat ;) Piękne nazwisko.
    Na śmierć zapomniałam kuli poszukać. Skleroza. Trzeba będzie zapakować żonę w pociąg i jeszcze raz pojechać na moment.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie Alukonis . Też lizałem te lody z budki /

      Usuń
  6. > Niech (...) Obserwator wybierze się kiedy do Pruskiej Holandii
    Na takie dictum trzeba było mi sięgnąć jedną ręką do Internetu, abym uzyskał dodatkowe potwierdzenie, że Pasłęk to niezwykłe miasto jest!

    Drugą ręką natychmiast więc piszę tak:
    Pasłęk, Pasłęk... .
    Brzmi dziwnie i tajemniczo, a jednak bardzo znajomo.
    - Już wiem dlaczego!

    "W Pasłęku znajdują się obecnie dwa przedszkola, dwie szkoły podstawowe, dwa gimnazja oraz dwie szkoły średnie."

    Miasto to jest bardzo podobne do zaprzyjaźnionego ze mną Wąbrzeźna! Gródek jest tej samej wielkości, tyle ze w Wąbrzeźnie wszystkiego jest po 3: trzy szkoły podstawowe, trzy średnie, trzy jeziora, trzy kościoły... . Najlepsza z moich żon powiada, że są tam też trzy ulice na krzyż, ale to bujda! Policzyłem: jest ich 77!

    Dawno temu wymyśliłem tą anegdotkę dojeżdżając pociągiem do W. Kiedy zacząłem od słów: ...a wiedzą Państwo, że dojeżdżamy do zaczarowanego miasteczka w którym wszystkiego jest po trzy? ....to zrobiło się jakby luźniej obok mnie w przedziale, ale po dotarciu do zakończenia zrobiło się sympatycznie.

    Jakież było moje przyjemne zdziwienie gdy około roku później, na tej samej trasie, tuż przed W. pewien Nobliwy Pan zagaił: "A czy wiecie Państwo, że właśnie dojeżdżamy do pewnego niezwykłego miasteczka w którym... . "

    Historia pełna wrażeń z wydarzeń lubi sobie zataczać koło!

    OdpowiedzUsuń