W dzień radochy z odzyskanego śmietnika słońce raczyło wyjrzeć tylko dwa razy w ciągu dnia - raz koło 8, drugi raz około godziny 15. Piękna muzyka z napędu słuchawkowego (soundtrack z serialu BBC Północ i południe, z niskim głosem Richarda Armitage, boski!) plus słońce z godziny 15.09, dały taki efekt:
Niestety, nie udało mi się zobaczyć prawdziwej macewki. Za to znalazłam przekuty nagrobek z niemieckim napisem. Piękna ułamana kolumienka i napisik: Des Lebens Grenzstein- aber nicht der Liebe!- oryg. Der Tod ist der Grenzstein des Lebens,
aber nicht der Liebe. Śmiesznie zmieniono podmiot - śmierć-nagrobek, a może to ja źle rozumiem :P Fajnie. Na boku zgroszkowany kawałek i parę literek- da się odczytać "nur" i "uber", może jakieś cyferki. Przy okazji okazało się, że pierwszy wojewoda pomorski też ma kradziony nagrobek, który zresztą ufundowało mu Stronnictwo Pracy w Toruniu. Przykre.
Nie ma sprawy, bardzo się cieszę, że się podobają :))
OdpowiedzUsuńZdjęcie bardzo chętnie przyjmę, bo, oczywiście, zapomniałam zrobić własnego...
Może być na maila sezamag@gmail.com
Z góry dziękuję :))
A nagrobki już są ufilcowane, jeszcze tylko bigle i we wtorek przybędą ze mną do Torunia :)