poniedziałek, 24 lutego 2014

I feel blue...

Mam negatywy w lodówce.

Żyję, ale panie, co to za życie?

Chciałabym opowiedzieć tyle historii, a tu nie wolno. Znaczy nikt mi nie zabrania, ale mam coś innego do zrobienia, więc reszty nie wolno. Nie powinno się. Nie lubię przez to tego, co mam do zrobienia. Nie chcę. Boję się. To bez sensu.

Chcę na Włęcz. Dziś chociaż kawałek Wisły widziałam przelotem. I dziecko przewinęłam pierwszy raz w życiu. Jak podejrzewam, żyje do dziś, więc nie uszkodziłam.




To i zdjęcia adekwatne...

1 komentarz:

  1. A zgryzotę promotora Pani doliczyła do bilansu strat i zysków? Promotor też człowiek, i czeka, czeka, i doczekać się nie może, i gryzie się, i nie wie, czy do jakiej inszej roboty się zabrać, czy nadal czekać..... Hm....

    OdpowiedzUsuń