ciekawego, ani nawet odrobinę intrygującego. Aparat od października wisi wybebeszony z baterii i kart. Smętny widoczek. Zawsze można osłodzić jakimś odgrzewanym kotlecikiem.
Pierwsze powojenne dożynki w Jackowie-Bernardowie. Na zdjęciu Polacy ze Steklinka, część starych, trochę tych co "naszli" na Jackowo. W tle ewangelicka szkoła zaanektowana na państwową po wojnie. Pod jednym dachem mieściła się podobno i szkoła i dom modlitwy, tyle, że szkoła była z drewnianych bali, a dom modlitwy murowany. Jeszcze przed wojną stał prawie pusty, bo z ponad 100 rodzin, które zamieszkiwały Jackowo i Bernardowo, zaledwie 20 powróciło na łono kościoła ewangelicko-augsburskiego. Reszta oddzieliła się w latach 20 i utworzyła Wolny Kościół Ewangelicki, żeby być bliżej Boga. Ich nabożeństwa odbywały się u najbogatszego bauera we wsi - Emila Bonkowskiego, co miał prawie 50 hektarów. Podobno został się był po wojnie i niedobitki jego wolnego kościółka jeszcze się parę razy spotkały w jego domu. Potem jego gospodarkę rozparcelowali dla upełnorolnienia okolicznych sąsiadów. Żaden Polak ani ze Wschodu ani z kieleckiego, ani nawet tutejszy, nie potrafił na takim wielkim gospodarstwie się utrzymać. I pisali, najpierw do urzędu coby im gospodarstwo po Bonkowskim Emilu przyznać, a potem żeby zaraz zabrać, bo nie dają rady. Tak to się plecie bez sensu. A na cmentarzu obok szkoły, którą rozebrano w 1966, krowy srają.
W samym środku- pierwsza żona mojego ukochanego dziadka- Melania. Dziadek czwarty na lewo, w ostatnim rzędzie, licząc od najwyższej kobiety. Pierwszy z prawej, w krótkiej koszuli i z zegarkiem - wujek Stasiu, brat dziadka. Dziadunio już był z chorym kręgosłupem po tym jak go pobił Luks, co na niego wołali "diabeł". Nie dość, że z chorym kręgosłupem, to rolnik uczulony na pyłki zbóż.Wujek Stasiu za jakieś 10-15 lat będzie wyglądał jak Humpty -Dumpty, a zostanie... kominiarzem. Dlatego moja rodzina ma szczęście, bo wujek żyje, cieszy się jasnością umysłu i jakim takim zdrowiem, mało tego, jest od 62 lat członkiem rady parafialnej, a co.
Moja rodzina mieszka na Jackowie od 1946 roku.Ja pamiętam cmentarz jeszcze w dobrym stanie teraz nie ma prawie nic.Szkoda!Ale budynku szkoły nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńroan03@wp.pl
Jakim cudem przegapiłam ten komentarz? :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozpoznaję również na tym zdjęciu moja babcię i dziadka
OdpowiedzUsuń:) Cześć Monika :D No trudno, żeby nie :) Skąd Cię wiatry przywiały na Nieogar? :)
OdpowiedzUsuń